Po zemstę i chwałę – Radosław Lewandowski „Wikingowie. Topory i sejmitary”
Oddi Asgotsson w towarzystwie drużynników
ojca, nad którymi przejął dowodzenie po jego śmierci, oraz dzielnych Beothuków,
wśród których znajduje się ukochana wikinga, Shaa-naan-dithit i potężna
szamanka, Czerwona Orlica, wraca do ojczyzny. Kieruje nim jedna z
najpotężniejszych motywacji – zemsta za to, co zrobiono jego matce i siostrze.
Nie spodziewa się, że by dopełnić swego przyrzeczenia, będzie musiał
przemierzyć szmat drogi, która zawiedzie go aż do najcudowniejszego z miast
współczesnego świata – Konstantynopolu, zwanego przez Skandynawów Miklagardem.
Trzecia część cyklu „Wikingowie”
Radosława Lewandowskiego „Topory i sejmitary” skupia się na wojownikach z
Północy, pozostawiając na boku dominujące w poprzedniej części wątki
indiańskie. Oczywiście, pojawiają się one także i tutaj, ale tylko jako dodatek
do głównej fabuły. I bardzo dobrze. W
tym tomie akcja koncentruje się wokół walk, zarówno tych na lądzie jak i na
morzu, utarczek i układzików z miejscowymi władcami, ucieczek, zdrad i
zdobywania sławy. Jednym słowem – wszystkiego, czego oczekiwalibyśmy od
porządnego wikinga.
Podróż Oddiego stała się doskonałą
okazją do pokazania różnych kultur. Zawitamy do słynnej warowni w Jomsborgu, ruskiej
Smaleskii rządzonej żelazną ręką przez kniazia Jarosława, dnieprzańskich
porohów, gdzie na podróżników czyhają koczownicze plemiona Chazarów i
Pieczyngów, a wreszcie słynnego Miklagardu.
Jednak w przeciwieństwie do
„Najeźdźców z Północy” w trzecim tomie wszystkie te cywilizacje nie
przesłaniają obrazu wikingów, lecz są ciekawym uzupełnieniem akcji. Czytelnik
ma okazję dowiedzieć się co nieco o tych miejscach, ich historii, zasadach,
jakimi kierują się żyjący tam ludzie, a wreszcie o wierze, która w
średniowieczu najmocniej chyba definiowała człowieka. Nawet Oddi, i jego
brodaci towarzysze, zapatrzeni w Odyna i pragnący tylko godnej śmierci, by
dostać się do Walhalli, nie mogą nie dostrzec, że świat się zmienia, a Bóg
chrześcijan zdobywa coraz większe wpływy. Nowa wiara znacząco różni się od tego,
co było, i nawet Normanowie podskórnie czują, że nadchodzi czas wyboru i stary
świat musi runąć.
I do nich docierała jednak smutna prawda, że coś się kończy, że jak i Rusów, Normanów też czeka ostateczny wybór. Czy to będzie jak z dorastaniem, gdzie dziecięcą beztroskę zastępują dorosłe codzienne zmartwienia? A może niczym z pozostawioną na słońcu padłą krową, która w pierwszych dniach puchnie, robiąc się większą, by zgnić ze szczętem po kilku miesiącach. Czas pokaże, którzy bogowie są silniejsi (s. 271).
Jednak takie rozmyślania nie
zaprzątają zbytnio głowy wikingom, którzy zdają się na najpotężniejszą siłę w
ich świecie – czyli los. Dawno temu Norny uplotły nici i zmienić ich nie
sposób, dlatego trzeba robić swoje.
Tym niemniej dostajemy kilka
smakowitych scen, w których charakterystyczny sposób patrzenia na świat
wikingów zderza się z inną kulturą. Kontrast z Beothukami został już pokazany w
poprzedniej części, tutaj także został zaakcentowany. Jak choćby w scenie
pogoni, gdy Czerwona Orlica proponuje, by wyrzucić łupy za burtę, dzięki czemu
okręt nabierze szybkości i będzie mógł umknąć prześladowcom. Ale takie numery z
wikingami nie przejdą. Prędzej zginą, niż pozbędą się choć jednej zdobycznej skóry.
Nie mniej szokujące dla Oddiego i
jego towarzyszy są zwyczaje panujące w Bizancjum, a zwłaszcza obca im
biurokracja, która dopadła ich na krańcu świata. Jakieś klauzule, umowy,
podpisy – cóż to takiego?
Norny przędą ludzkie losy, bogowie je znają, völvy potrafią odczytać, a tylko głupcy próbują je przewidywać (s. 183).
W „Toporach i sejmitarach”
obserwujemy dalszy ciąg ewolucji głównego bohatera, Oddiego. Wrócił do swoich, ale nie jako popychadło,
które wszyscy znali, lecz odpowiedzialny za swoich ludzi jarl. Wielu rzeczy
musi się nauczyć, a przede wszystkim zdobyć szacunek wojów ojca. Inaczej w
świecie, w którym liczy się tylko siła, nie będzie miał szans na przetrwanie.
Na szczęście pomocą służy mu Hrafn
Szermierz, doświadczony sternik Asgota, któremu zawdzięczał życie. To on uczy
młodego Oddiego, co to znaczy być wodzem, którego decyzje wpływają na życie
innych ludzi. Relacja tej dwójki jest gdzieś pomiędzy uczniem i mistrzem oraz
ojcem i synem.
Z nowych, wyrazistych towarzyszy
Oddiego warto jeszcze wymienić Vagna Ǻgesøna, wnuka Sigvaldiego, jarla
Jomsborga. Walecznego młodzieńca, który o byle co gotów jest do zwady i wygląda
na niezbyt mądrego, ale to tylko pozory.
Jednak drugoplanowi bohaterowie, choć wyraziści, nie mają szans na przysłonięcie
Oddiego, gdyż autor poświęca im zdecydowanie mniej uwagi. Definiują ich przede
wszystkim relacje z Asgotssonem i rola, jaką odgrywają w jego planie zemsty. Podział na pierwszoplanowego
bohatera i całą resztę jest bardzo wyraźnie zarysowany.
Powieści historyczne mają to do
siebie, że oprócz bohaterów fikcyjnych pojawiają się także historyczni. W
książce o wikingach, której akcja toczy się w X. wieku, nie mogło zabraknąć
siostry Bolesława Chrobrego, Świętosławy-Sigrydy. Postaciami historycznymi są
także jej mąż, Eryk Zwycięski, jego bratanek Styrbjörn, władca Rusi Włodzimierz
i jego syn Jarosław, jarl Jomsborga Palnatoki itd.
Legendy o ostatniej bitwie Olafa
Tryggvasona, świetnym strzelcu, Palnatokim, który strącił jabłko z głowy
swojego dziecka czy potrafiącej czarować nałożnicy ruskiego Włodzimierza, także
są znane z innych źródeł, ale pozwalają
wiernie oddać obraz epoki, w której magia była na wyciągnięcie ręki, a o najdzielniejszych
śpiewało się sagi, uznając ich niemal za równych bogom. Podoba mi się też,
że Lewandowski wplótł w powieść nawiązanie do swojego rodzinnego miasta,
Płocka.
Podsumowując, „Topory i sejmitary”
zrobiły na mnie lepsze wrażenie niż poprzednia część sagi Lewandowskiego. Akcja
płynie wartko, trup ściele się gęsto, nie brak intryg, krwawych waśni i
podstępnych władców. A więc – czas pomaszerować na drakkar i popłynąć po zemstę
i chwałę.
Za egzemplarz recenzencki dziękuję
Wydawnictwu Akurat.
Autor: Radosław Lewandowski
Tytuł: „Topory i sejmitary”
Cykl: „Wikingowie”
Wydawnictwo: Akurat
Liczba stron: 480
Data wydania: 2017
Cykl mam w planach przeczytać.
OdpowiedzUsuńA będzie się w nim działo, zapewniam :)
UsuńDobrze to "wygląda". Poczekam co napiszesz po finałowym tomie, który swoją drogą zbiera wyśmienite recenzje, i wtedy będę decydować, czy i kiedy zabieram się za tę serię. :)
OdpowiedzUsuńRecenzja niebawem będzie :)
Usuń