Dystopia po brazylijsku – „3%”



Netflix zaangażował się w produkcję seriali w różnych częściach świata, dzięki czemu mam okazję pooglądać dzieła z rejonów, do których raczej nie zaglądam. Z brazylijskich produkcji kojarzyłam tylko telenowele, ale 3% jest czymś zgoła odmiennym.

Postapokaliptyczny świat w bliżej nieokreślonej przyszłości. Większość ludzi żyje w skrajnej nędzy, rozpadających się budynkach, terroryzowana przez przestępców. Jednak gdzieś tam, na morzu, znajduje się Wyspa, raj, do którego każdy ma szansę trafić. W wieku dwudziestu jeden lat młodzi ludzie przystępują do Procesu, serii skomplikowanych i nierzadko brutalnych testów, które odpowiedzą na pytanie, kto jest godny życia na Wyspie. Taką szansę dostanie właśnie tytułowe 3%. Reszta pogrąży się w beznadziejnej egzystencji na Lądzie.
Rzecz jasna, nie wszyscy są zadowoleni z takiego stanu rzeczy, gdy jedni mają wszystko, a drudzy nic, nawet podstawowych leków. W ten sposób narodził się Cel, organizacja, która chce obalić hegemonię Wyspy i dzięki Procesowi wprowadza do utopijnego raju swojego agenta.

W serialu poznajemy grupkę młodych osób biorących udział w Procesie. Niepełnosprawny Fernando (Michel Gomes) został wychowany przez ojca pastora w swoistym kulcie Procesu, który jest traktowany jako najważniejsze wydarzenie w życiu, do którego uczestnicy przygotowują się od dzieciństwa. Joana (Vaneza Oliveira) sprawia wrażenie bezwzględnej dziewczyny, dążącej po trupach do celu. Marco (Rafael Lozano) to przystojny, sympatyczny chłopak, który nie ma wątpliwości, że przejdzie Proces, podobnie jak cała jego rodzina. Michele (Bianca Comparato) i Rafael (Rodolfo Valente) zrobią wszystko, by nie odpaść.
Z drugiej strony barykady stoją ludzie z Wyspy, którzy kierują Procesem, a tym samym mają władzę na dalszymi losami młodych ludzi, na czele z Ezekielem (João Miguel). Jednak i w tej rajskiej utopii, jaką jest Wyspa, toczy się bezwzględna walka o władzę i Ezequiel musi zmierzyć się z czyhającą na jego błąd Aline (Viviane Porto).


3% to przede wszystkim serial z bardzo ciekawymi, niejednoznacznymi bohaterami. Tutaj nie ma prostego podziału na tych dobrych i złych. Nie jest tak, że członkowie Celu to idealiści walczący o równość, a mieszkańcy Wyspy to potwory nieczułe na los drugiego człowieka. Do tego w kolejnych odcinkach dzięki retrospekcjom lepiej poznajemy bohaterów oraz ich motywacje, a to zmienia postrzeganie postaci nieraz o sto osiemdziesiąt stopni. Twórcy bardzo dobrze pogrywają z widzem, kreując postacie, które łatwo polubić i znienawidzić, a potem zmieniają perspektywę. Proces wyciąga z ludzi wiele okropnych cech (niesłychanie przejmujący jest odcinek w którym kandydaci zostają zamknięci w bunkrze), prowadząc do zadania sobie prostego acz okrutnego pytania: ile człowiek jest w stanie zrobić, by zapewnić sobie lepsze życie? Kradzież, zabójstwo, oszustwo – ależ proszę bardzo. Do tego trudno ukryć, że coś takiego jak sprawiedliwość w Procesie nie istnieje. W tym kontekście chwytliwe hasło: Sami kreujecie swoje zasługi, brzmi jednak trochę upiornie.
W drugim sezonie 3% twórcy pogłębiają psychologię postaci poprzez pokazanie przemian, jakie dokonały się w nich w wyniku Procesu. Dotyczy to zarówno tych, którzy odpadli, jak i szczęśliwców, którzy rozpoczęli nowe życie na Wyspie. Pokazują nam też więcej świata oraz poszerzają wątek rozpadu rodzin wywołany przez Proces. Przejście oznacza brutalne zerwanie rodzinnych więzi. Rodzice porzucają dzieci, by zacząć nowe życie, co nie może być proste i bezbolesne. Przynajmniej nie dla wszystkich. Mogą zatem czekać, aż ich dzieci dorosną i przejdą Proces, albo uznać je za niegodne i zapomnieć o ich istnieniu. Co prowadzi do pytania: kim tak naprawdę są mieszkańcy Wyspy? Czy w pogoni za wygodnym życiem nie wyrzekli się czegoś znacznie ważniejszego?

Aktorzy grają w nieco inny sposób, niż jesteśmy przyzwyczajeni z angielskich i amerykańskich produkcji. Monetami zahaczają o styl znany z telenoweli, ale generalnie jest dobrze. Młodzi aktorzy są naturalni, pozbawieni sztuczności i manieryzmów. A prawdziwą perełką jest João Miguel. Twórcy naprawdę zaskoczyli rozwojem tej postaci w drugim sezonie. I było to zaskoczenie z gatunku tych, które bardzo lubię. Jest to niezmiernie ciekawa, złożona postać, a do tego doskonale zagrana. Właśnie bez nadmiernej ekspresji, ale czasem mniej znaczy więcej.

O świecie przedstawionym w pierwszym sezonie nie dowiadujemy się zbyt wiele. Istniała para Założycieli, którzy stworzyli Wyspę, a Ląd pogrążony jest w nędzy i chaosie. Drugi sezon dostarcza nam jednak nieco informacji na ten temat, już na samym początku sygnalizując, że za powstaniem Wyspy kryje się paskudne kłamstwo. Jednak jego rozmiar poznamy dopiero w wielkim finale. I czekałam na rozwiązanie tej zagadki równie mocno, jak na dalsze losy bohaterów.
Nie zmienia to jednak faktu, że trochę zbyt mało wiemy o świecie przedstawionym. Czy istnieje tylko jedna Wyspa? Co się dzieje z resztą swiata? To pytania, na które nie znamy odpowiedzi.


Serial nie błyszczy efektami specjalnymi. Budżet 3% był jednak mocno ograniczony i to widać na ekranie. Oczywiście, nie o nowoczesną technikę w tym serialu chodzi, ale mogłoby jednak być trochę lepiej.
Choć serial nakręcono w Brazylii, tak naprawdę jest to uniwersalna historia, która mogłaby się wydarzyć w każdym miejscu na świecie. Oczywiście są tu lokalne smaczki jak muzyka, barwne pochody czy sceny w fawelach, ale w centrum stoi człowiek, jego zachowania, motywacje i decyzje, a to jest rzecz, która łączy nas wszystkich.

3% to ciekawa i warta obejrzenia produkcja z pełnokrwistymi, niejednoznacznymi bohaterami, ciekawymi zwrotami akcji i gęstą, niepokojącą atmosferą. Tu nic nie jest proste, nie ma dobrych i złych. A to jeszcze nie koniec historii, bo Netflix zamówił 3 sezon.

Komentarze

  1. Ciekawe. Chyba się muszę w końcu zakręcić wokół darmowego miesiąca i urządzić sobie maraton seriali z polecenia :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O, to jest bardzo dobry pomysł :) Przynajmniej część serialowych zaległości zostałaby nadrobiona.

      Usuń
  2. To chyba obecnie najlepsza serialowa produkcja nieamerykańska. A jakoś Brazylia nie kojarzy się z dobrymi serialami. Netflix pod tym względem robi dobrą robotę. Dystopian-fiction w najlepszym wydaniu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A co sądzisz o niemieckim "Dark"?
      Bo chociaż "3%" bardzo mi się podobało, to jednak "Dark" cenię bardziej :)

      Usuń
    2. Dark też mi się bardzo podoba, bo jest podobny do mojego ulubionego Stranger Things, tylko zbudowany wg innej koncepcji. Jeżeli napisałem, że 3% to najlepsza produkcja serialowa nieamerykańska, to Dark chyba obecnie jest najlepszą produkcją Europejską. No i wielki plus za czołówkę serialu (intro). Do dzisiaj ta piosenka z Dark za mną chodzi ;)

      Usuń
    3. "Dark" był świetny, ale "Stranger Things" zdecydowanie nie skradł mojego serca.

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Zagłada domu Sharpe’ów – „Crimson Peak. Wzgórze krwi”

Pożegnanie z braćmi Winchester – recenzja 15 sezonu „Supernatural”

Niech was Pustka pochłonie – „The Originals” sezon 4

Co poszło nie tak w serialu „Przeklęta” („Cursed”)

Fantastyka jest kobietą – czyli 5 polskich autorek, z których twórczością należy się zapoznać