Dzikie Pola i morze - Robert M. Wegner „Opowieści z meekhańskiego pogranicza. Wschód - Zachód”
Po tym, jak zostałam
szczęśliwym Meekhańczykiem, z radością zabrałam się za lekturę drugiego tomu. Podobnie
jak w pierwszym, składa się on z dwóch części – Wschód i Zachód, a każda zawiera
cztery opowiadania.
Wschód to bezkresne
stepy, istny tygiel kulturowy, granica, która wiecznie stoi w ogniu. Z prostej
przyczyny – Północ zamykają góry, Południe pustynia, a wschodnia rubież
Meekhanu jest otwarta. Tutejsi ludzie, choć formalnie są poddanymi cesarza, nie
przestrzegają wielu z jego praw. Dotyczy to choćby magii. Ta praktykowana na
Wschodzie jest zupełnie inna od tej, jaką czarodzieje z Meekhanu zapisali w
Wielkim Kodeksie. Dopiero na stepach natknęli się na Dwukształtnych, Łowców
Dusz, Tancerzy Duchów czy Rzeźbiących Kości. Cesarstwo przymyka jednak oko na
nieprzestrzeganie zakazów, gdyż za wschodnią granicą czyhają Se-kholandczycy. Ich
najazd omal nie zachwiał potęgą imperium i mimo klęski pozostają nieustannym zagrożeniem.
Główną bohaterką
opowiadań ze wschodnich rubieży jest Kailean-an-Alewann, wojowniczka należąca
do czaardanu legendarnego dowódcy, generała Laskolnyka. Czystej krwi Meekhanka,
wychowana przez lud Wozaków Verdanno, który nie bez przyczyny kojarzy się z
kulturą romską. Choć definiowanie ich tylko w tym kontekście to uproszczenie.
Verdanno mają swoją specyficzną kulturę, rytuały, a wreszcie to, co definiuje
ich najbardziej – nienawiść do Se-kholandczyków, którzy wypędzili ich z
ojczyzny. Znaleźli schronienie w imperium, ale musieli porzucić wędrowny tryb
życia, a ich wozy zostały unieruchomione. Jednak wiatr się zmienia, a Verdanno
nie porzucili snów o potędze i zemście.
Głównym bohaterem
zachodnich opowiadań jest Altsin Awendeh, zdolny acz bezczelny złodziej. Działa
w Ponkee-Laa, największym porcie na Zachodzie. Altsin zgrabnie przemyka między
walczącymi o wpływy w mieście stronnictwami, złodziejskimi gildiami,
arystokracją i rosnącymi w siłę kapłanami. Jednak zostaje postawiony w obliczu
potęg, dla których nic nie znaczy.
Jeżeli po długości opisu
sądzicie, że Wschód urzekł mnie bardziej niż Zachód, to jesteście w błędzie. Po
prostu trudno mi pisać o Zachodzie, nie zdradzając zbyt wiele z fabuły. W
poprzedniej części wybierałam Północ, w tej oba światy podobają mi się tak
samo. Choć są zupełnie inne.
Historia Kailean kojarzy
mi się z sienkiewiczowskimi Dzikimi Polami. Podobne poczucie bezkresu i
wolności emanuje z tej części powieści. Sam czaardan jest niezwykle ciekawą
„instytucją” - coś pomiędzy elitarnym oddziałem wojska złożonym z jednostek
dysponujących unikalnymi zdolnościami, a rodziną z wyboru. I do tego jeszcze
poruszająca historia wygnańców Verdanno i okupionego ogromnymi stratami
Krwawego Marszu. A w końcu Laskolnyk i jego słynne słowa, jakże podobne do
tych, które wypowiedziała nad Bruineną filmowa Arwen. R. M. Wegner po raz
kolejny udowadnia, że wie, jak korzystać z patosu i grać na emocjach czytelnika.
Altsin to zupełnie inna
bajka, skręt w stronę historii o wiele poważniejszych i fundamentalnych dla
świata – innymi słowy, na arenę wkraczają bogowie. Co, jak się zdaje, było
nieuniknione, a mnie osobiście bardzo cieszy. Scena, w której Altsin odnajduje
w podziemiach niezwykłą relikwię, jest dla mnie numerem jeden z tego cyklu pod
względem plastyczności. Na tyle, że dziwię się, iż nikt nie wpadł na pomysł, by
ją namalować, a uwierzcie mi, szukałam. Sama nawet chwyciłam za ołówek, ale
długa przerwa w rysowaniu nie wpłynęła najlepiej na wyniki.
Drugi tom meekhańskich
opowieści jest nawet lepszy niż pierwszy. R. M. Wegner konsekwentnie buduje
swój świat, dorzuca kolejne cegiełki. I widać już, że w tle majaczy wielka
wojna, w którą zamieszani będą nie tylko ludzie. Świetnie napisane, z pomysłem
i perspektywami na przyszłość.
Autor: Robert M. Wegner
Tytuł: „Opowieści z meekhańskiego pogranicza. Wschód -
Zachód”
Cykl: Opowieści z meekhańskiego pogranicza
Wydawnictwo: Powergraph
Liczba stron: 688
Data wydania: 2015
Komentarze
Prześlij komentarz