Pociąg pełen koszmarów – Andrzej Wardziak „Słoneczny” (recenzja)

 

Sławek Szatkowski jest czterdziestoletnim programistą. O nieludzkiej godzinie zjawia się na wyludnionym peronie, by ruszyć w podróż pociągiem do Pragi, do chorego ojca. Przed wyjazdem dręczą go koszmary, a wkrótce niepokojących znaków pojawia się coraz więcej. Dziwne halucynacje, tajemniczy ludzie. Coś, co z początku wydaje się tylko irracjonalnym przeczuciem, z czasem nabiera coraz bardziej realnych i przerażających kształtów. Bohater będzie musiał zmierzyć się ze swoją przeszłością i koszmarem, którego obawia się najbardziej.

Słoneczny Andrzeja Wardziaka to powieść, której akcja osadzona jest niemal w całości w klaustrofobicznej, zamkniętej przestrzeni pociągu, który mknie przed siebie, odliczając upływ czasu stukotem kół. Pociąg, tak bardzo mocno związany z naszą rzeczywistością, jest też w tej prozie swoistym wszechświatem. Rzeczywistość w jego wnętrzu ulega zniekształceniom, pełno w nim przedziwnych typów i tajemniczych zakamarków. Wydaje się też obdarzony iskrą świadomości. Tak przynajmniej postrzega go Rysiek, który spełnia w powieści rolę fałszywego (a może wcale nie) przewodnika. Pociąg jest poza czasem, a odchylając zasłony w oknach można zobaczyć rzeczy przerażające. Te zresztą dzieją się także w jego wnętrzu.

Sławkowi, na którego pociąg niespodziewane mocno oddziaływał i zaskakująco łatwo wyprowadzał go z równowagi, nie potrzeba było wiele, aby do tych właściwie spokojnych kroków dołożyć całą ideologię, aby dopowiedzieć sobie historię, która mogła nie mieć absolutnie nic wspólnego z prawdą (s. 69).

Widać, że wiele wysiłku autor włożył w kreowanie nastroju, jak od początku wplatał w wydarzenia postacie i wątki, które dopiero finalnie okazały się powiązane ze Sławkiem i tym, co stało się w jego przeszłości. Dotyczy to choćby widocznego na okładce wilka. Zwierzę jest koszmarem przewijającym się od samego początku. Pojawia się w snach, a potem w pociągu. Jednak jego znaczenie staje się jasne dopiero w finale, gdy karty z przeszłości zostają odkryte.

Bo w gruncie rzeczy Słoneczny to opowieść o winie i karze. Bardzo mocno skupia na głównym bohaterze, którego portret psychologiczny kreślony jest bardzo starannie, czasem nawet z przesadną pedanterią. Dla mnie właśnie w tym tkwi największy problem tej powieści. Nie jest zła, ma kilka ciekawych pomysłów, ale nie potrafi w pełni rozwinąć swojego potencjału. Głównie przez problemy z tempem. Drobiazgowość opisywania nieraz prozaicznych czynności podejmowanych przez Sławka nuży i rozbija starannie budowany klimat niepokoju i zagrożenia.

Jest też w Słonecznym nutka mocnego sentymentalizmu. Stary pociąg, niezbyt uprzejmy konduktor i obsługa, a wszystko to w rytmie dawnych przebojów. W końcu sam tytuł, pozornie nie pasujący do mrocznej przecież historii, ma swoje źródło w tekście pewnej piosenki.

Dla mnie Słoneczny Andrzeja Wardziaka to powieść, która nie wykorzystuje swojego potencjału. Starannie budowany nastrój przez nużące opisy związane z tym, co robi główny bohater, czasem pryska.

Post powstał we współpracy z wydawnictwem Vesper.


Autor: Andrzej Wardziak  

Tytuł: Słoneczny

Wydawnictwo: Vesper

Liczba stron: 255

Data wydania: 2022

Komentarze

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Tylko marzyciele mogą uratować światy – Laini Taylor „Muza Koszmarów”

Z bezmiaru eonów wypełzają – „Koszmary” H. P. Lovecraft, Hazel Heald

Królowa zrodzona z rycerskich marzeń – Feliks W. Kres „Pani Dobrego Znaku” (recenzja)

Tylko metal ocali świat – Grady Hendrix „Sprzedaliśmy dusze” („We Sold Our Souls ”)

Los jest nieubłagany – Bernard Cornwell „Excalibur”