Nowa ludzkość po apokalipsie – George R. Stewart „Ziemia trwa” (recenzja)

Epidemia tajemniczego wirusa w błyskawicznym tempie doprowadziła do upadku ludzkości. Jednym z nielicznych ocalałych jest Isherwood Williams zwany Ishem, który pandemię przetrwał samotnie w górach, gdzie przygotowywał pracę magisterską z zakresu ekologii. Przez długi czas nie wiedział nawet, co się dzieje na świecie. Gdy opuścił góry, musiał zmierzyć się z rzeczywistością, w której ludzkość już niemal nie istnieje. Nieliczni ocalali zazwyczaj nie radzą sobie z nową sytuacją. Jednak z czasem koło Isha skupia się mała grupa osób, która próbuje ułożyć sobie życie w świecie po apokalipsie.

Ziemia trwa to jedyna powieść science fiction w dorobku George’a R. Stewarta, amerykańskiego historyka. Ukazała się w 1949 roku, a do Polski trafiła dopiero w 2021 roku, gdy Rebis opublikował ją w serii Wehikuł czasu. Niewątpliwie wpływ na to miała pandemia koronawirusa, która wzbudziła zainteresowanie dziełami o takiej tematyce.

Ziemia trwa zestarzała się bardzo dobrze, także dlatego, że rozwój technologii nie ma znaczenia w momencie, gdy ludzie zostają jej pozbawieni. I nie ma większego znaczenia czy chodzi o radio i telefon czy o Internet i smartfony. Stewart stworzył opowieść nastawioną nie na wartką akcję, ale obserwowanie skutków apokalipsy jaka dotknęła ludzki gatunek. Nie bez znaczenia jest tu zawód i charakter głównego bohatera. Ish woli obserwować niż działać, a dzięki swojemu wykształceniu lepiej niż przeciętny człowiek dostrzega procesy zachodzące w przyrodzie. Już sam tytuł zaczerpnięty z Księgi Koheleta pojawiający się w motcie powieści: Pokolenie przychodzi i pokolenie odchodzi, a Ziemia trwa po wsze czasy, wskazuje na zainteresowanie ekologią. W tekście pojawia się opis kolejnych zwierząt nękających ocalałych – mrówek, szczurów czy pum, jednak przyroda w naturalny sposób reguluje nadmierną liczebność gatunków. Stanowi to dobry kontrapunkt dla historii o upadku ludzkości. To w końcu tylko jeden z ziemskich gatunków. Człowiek zmienił świat, a niektóre zwierzęta i rośliny, które uzależniły się zbyt mocno od jego obecności, giną wraz z nim. Jednak ziemia trwa, a większość fauny i flory szybko dostosowuje się do nowej rzeczywistości, w które to nie człowiek dominuje.

W Dawnych Czasach ludzie uważali się za panów wszelkiego stworzenia. Wszystko było dobre lub złe – dla człowieka. Tak więc zabijało się grzechotniki. Teraz jednak Natura stała się tak dominująca, że każda próba jej podporządkowania po prostu nie mieściła się nikomu w głowie. Byłeś jej częścią, a nie dominującą siłą. Zabijanie jednego grzechotnika byłoby głupotą, ponieważ nie można było zlikwidować wszystkich, a nawet znacząco zmniejszyć ich liczby (s. 353-354).

Ta zależność dotyczy także ocalałych z zarazy ludzi. Większość nie radzi sobie z zaistniałą sytuacją. Część jest tak mocno uzależniona od dóbr produkowanych przez innych, że nie potrafi się zmienić. Mieszczuchy nie potrafią żyć, gdy miasta umarły, nie posiadają niezbędnych do tego umiejętności.

Stewart jest mocno sceptyczny w ocenie zdolności ludzi do odbudowania społeczeństwa. Ish jest jedynym bohaterem, który chciałby ocalić cywilizację i zacząć wytwarzać, a nie tylko konsumować. Jednak jego towarzysze mają inne zdanie. Nie rozumieją, po co zadawać sobie trud, skoro można żerować na resztkach pozostałych po wymarłej ludzkości. Dzieci z następnego pokolenia nie chcą się uczyć i bardzo szybko cofają się do wspólnoty plemiennej i myślenia magicznego. Tworzą mitologię, tabu i insygnia władzy. Ocalali muszą na nowo zbudować normy społeczne i porządek prawny.

Zresztą i sam Ish w kółko głosi swoje intencje, ale niewiele robi w tym zakresie. Brak entuzjazmu u dzieci sprawia, że rezygnuje z nauki. Stewart przedstawia pesymistyczną wizję społeczeństwa pozbawionego wyspecjalizowanych jednostek mogących ocalić z przeszłości to co potrzebne dla przyszłych pokoleń. Cała wiedza zawarta w książkach jest bezużyteczna, gdy nie ma nikogo, kto mógłby ją odczytać. Pokolenie żeruje na przeszłości, ale już następne pogrąża się jeszcze głębiej w regresie, gdy kolejne dobrodziejstwa cywilizacji (bieżąca woda, broń palna) psują się i zawodzą.

„Historia się powtarza – pomyślał – ale zawsze trochę inaczej”.

Owszem, miał okazję zastanowić się nad historią! Jej powtarzalność nie była uporem dziecka recytującego raz po raz tabliczkę mnożenia. Historia była jak artysta owładnięty jakąś ideą, lecz zmieniający szczegóły, jak kompozytor powielający ten sam temat, lecz zmieniający tonację lub podnoszący dźwięk o oktawę, to płaczem skrzypiec, to jazgotem trąbek (s. 232).

Ziemia trwa George’a R. Stewarta to pesymistyczna w swej wymowie opowieść o ocalałych po upadku ludzkości, którzy szybko zaprzepaszczają dorobek minionych pokoleń. To także wskazanie człowiekowi miejsca na Ziemi. Nawet wtedy, gdy nasz gatunek praktycznie wyginął, Ziemia wciąż trwa i będzie trwała.

Książka przeczytana w ramach akcji czytelniczej #TRYSCIFI – szczegóły w zakładce Wyzwania.


Autor: George R. Stewart

Tytuł: Ziemia trwa

Tytuł oryginalny: Earth Abides   

Tłumaczenie: Zbigniew A. Królicki

Seria: Wehikuł Czasu

Wydawnictwo: Rebis

Liczba stron: 420

Data wydania: 2021

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Tylko marzyciele mogą uratować światy – Laini Taylor „Muza Koszmarów”

Z bezmiaru eonów wypełzają – „Koszmary” H. P. Lovecraft, Hazel Heald

Królowa zrodzona z rycerskich marzeń – Feliks W. Kres „Pani Dobrego Znaku” (recenzja)

Tylko metal ocali świat – Grady Hendrix „Sprzedaliśmy dusze” („We Sold Our Souls ”)

Los jest nieubłagany – Bernard Cornwell „Excalibur”