Człowiek w szponach wielkiej historii – Arkadij i Borys Strugaccy „Trudno być Bogiem. Drugi najazd Marsjan” (recenzja)
Trudno być Bogiem, Drugi najazd Marsjan braci Strugackich to niewielkie objętościowo powieści science fiction, które są jednak gęste od znaczeń, a autorzy stawiają w nich wiele pytań o kondycję człowieka. I choć to teksty na pierwszy rzut oka bardzo odmienne, to jednak mają wspólną cechę: oba przedstawiają bohaterów rzuconych w nurt doniosłych wydarzeń historycznych. Na ich oczach dzieją się rzeczy wielkie, przełomowe, a oni nie mogą/nie chcą nic z tym zrobić.
Trudno być Bogiem
Ludzkość dawno temu wyruszyła na
podbój kosmosu i odkryła światy
zamieszkane przez ludzi na innym (niższym) stopniu rozwoju. Na jednym z nich
przebywa główny bohater powieści, Anton, znany tu jako don Rumata. Jest
jednym z badaczy z Instytutu Historii Eksperymentalnej, którzy biorą udział w
życiu feudalnego społeczeństwa. Są
obserwatorami, nie powinni ingerować w bieg wydarzeń, lecz z czasem staje się
to coraz trudniejsze. Rumacie trudno oprzeć się pokusie, ponieważ coraz
większe wpływy w społeczeństwie zdobywa don Reba. Zaczyna eliminować wszystkich
myślących samodzielnie, bo nie mądrzy są niepotrzebni, tylko wierni. Nowe
państwo ma być oparte na ślepej wierze w nieomylność przepisów, wypełnianiu ich
co do joty i obserwacji innych, by wykluczyć wszelkich wichrzycieli.
Rumata wspomagany przez zdobycze nowoczesnej techniki jest w oczach tutejszych ludzi bogiem. I dręczą go wątpliwości. Wie, na co się zanosi, rozumie, że będzie mnóstwo ofiar, ale czy ma prawo ingerować w rozwój innej ludzkości, przykrajać ją do ziemskiej wizji? Czy takie zmiany przyniosą więcej szkody niż pożytku?
Jesteśmy tu jak bogowie, Antonie, i musimy być mądrzejsi od tych bogów z legend, których tutejszy lud tworzy na swój obraz i podobieństwo (s. 37).
Strugaccy nawiązują więc także do idei starożytnych astronautów, zakładającej, że bieg ludzkości mogli zmienić nie bogowie, lecz przybysze z kosmosu, którzy w odległej przeszłości odwiedzali Ziemię. Z odwróceniem sytuacji, bo tym razem to my jesteśmy starożytnymi kosmitami. Osobiście uważam tematy podejmowane przez paleoastronautykę za ciekawe, nie tyle ze względu na odpowiedzi, które są nieraz wyciągnięte z kapelusza, co na pytania podnoszące ciśnienie naukowcom gdyż nie potrafią na nie odpowiedzieć.
Strugaccy snują rozważania na temat jednostki z wyższej cywilizacji, która musi żyć w obcym dla siebie świecie. Anton coraz bardziej wchodzi w rolę Rumaty. Przyzwyczaja się do niezbyt higienicznych zwyczajów w Arkanarze (jedzenie z naczyń wylizanych przez psy), ale przede wszystkim gubi swój humanizm. Tutejsi ludzie nie wydają mu się do końca ludźmi, jest to tytuł zarezerwowany dla Ziemian. Obojętnieje na ludzką krzywdę. Ale nawiązuje też relacje uczuciowe, odkrywa, że w tym niedoskonałym świecie istnieją ludzie wyprzedzający swoje czasy.
W oczach przybysza z Ziemi łączyła ich jakaś cecha wspólna. Zapewne to, że wszyscy oni, prawie bez wyjątku, nie byli jeszcze ludźmi we współczesnym znaczeniu tego słowa, lecz półfabrykatami, bryłami, z których dopiero krwawe stulecia historii wykują kiedyś prawdziwego, dumnego i wolnego człowieka. Byli bierni, zachłanni i wręcz nieprawdopodobnie egoistyczni. Co się tyczy ich psychologii, niemal wszyscy byli niewolnikami. Niewolnikami wiary, niewolnikami sobie podobnych, niewolnikami drobnych namiętności, żądzy zysku (s. 120).
Jeszcze jedną płaszczyzną do odczytania powieści jest opis życia w państwie totalitarnym czyli Związku Radzieckim. Propaganda, ślepe posłuszeństwo, bezrozumne masy zabijające wolno myślące jednostki – ostatni czas udowodnił, że na Wschodzie wciąż bez zmian.
Drugi najazd Marsjan
W tej powieści Strugaccy prezentują
bardzo ciekawą wizję podboju Ziemi przez
kosmitów. Tym razem nie jest ona przedstawiana z punktu widzenia ludzi z
pierwszego planu, polityków, żołnierzy czy innych osób mających wpływ na bieg
dziejów. Jest zatem fragmentaryczna,
niepełna, zawarta gdzieś w zasłyszanych plotkach, przefiltrowana przez
propagandę sączoną w środkach masowego przekazu. Powieść została napisana w
formie dziennika prowincjonalnego nauczyciela, Apolla. Bohatera zdecydowanie
bardziej niż plotki z wielkiego świata interesuje to, czy państwo przyzna mu
rentę oraz zachowanie jego córki. Ma własne problemy, a najazd obcych wydaje
się czymś abstrakcyjnym, niepewnym, rozgrywającym się gdzieś daleko i nie mającym
wiele wspólnego z życiem zwykłych ludzi. Tym bardziej, że tajemniczy najeźdźcy
nie przybywają z supernowoczesną bronią i nie mordują Ziemian na prawo i lewo.
Nie, oni po prostu skupują od ludzi… soki żołądkowe i wprowadzają nowe rodzaje
zbóż.
Apollo pragnie przede wszystkim spokoju, tego, by mógł wieść swoje proste życie, nie musiał liczyć każdego grosza ani sprzedawać domu, w którym spędził tyle lat. Przez pryzmat tego bohatera Strugaccy trafnie obrazują większość społeczeństwa, które chce po prostu stabilizacji, spokoju i dobrobytu. Dla tych celów poświęci wszystko inne. Istnieją oczywiście inni ludzie – jak sąsiad wiecznie przygotowany na najgorsze czy walczący partyzanci, ale są oni mniejszością. Farmerzy wyłapują buntowników, bo walcząc z nowym systemem, zatrzymują przepływ pieniędzy. Apollo, nawet po pobiciu, nie ma ochoty na porzucenie swoich znaczków i przekonań, woli łudzić się, że wszystko jest jak dawniej.
Wszystko, co najważniejsze, dzieje się gdzieś w tle tego zwykłego życia, które jest na pierwszym planie. Jakieś walki, jakieś zmiany, nowe rodzaje zbóż, zniknięcia ludzi, partyzantka, demobilizacja i demilitaryzacja. Nawet gdy Charon, jeden z bohaterów, mówi o końcu ludzkości, nikt mu nie wierzy, a wręcz przeciwnie, zadowoleni są z takiego rozwoju sytuacji i życia, w którym zdobywanie pieniędzy wymaga tylko oddania soków żołądkowych.
Przyszłość już dla ludzkości nie istnieje. Człowiek przestał być koroną stworzenia. Odtąd już zawsze i na wiek wieków będzie on zwykłym tworem natury, jak drzewo lub koń i niczym ponadto. Kultura i w ogóle cały postęp straciły jakikolwiek sens. Ludzkość nie odczuwa już potrzeby samodzielnego rozwoju, będzie rozwijana z zewnątrz, wobec czego zbędne staną się szkoły, zbędne instytuty i pracownie, zbędna myśl społeczna, filozofia i literatura, słowem to wszystko, co odróżniało człowieka od bydlęcia i co nazywało się dotychczas cywilizacją (…). Nie w grzmotach katastrofy kosmicznej, nie w płomieniach wojny atomowej i nawet nie w kleszczach przeludnienia, lecz w sytej, niezmąconej ciszy kończy się historia ludzkości (s. 258-259).
Drugi najazd Marsjan ma jednak też pewne wady. Bohaterowie noszą imiona bóstw i stworzeń znanych z greckiej mitologii. Nie ma to jednak żadnego znaczenia. Sam tytuł też jest niejasny, bo o pierwszym ataku z Marsa nie wiadomo nic. Są to jednak drobiazgi, bo sam sposób podjęcia jednego z najbardziej znanych tematów science fiction – ataku obcych na Ziemię – jest niezwykle ciekawy, a Strugaccy trafnie diagnozują mechanizmy społeczne i meandry ludzkiej psychiki.
Książka przeczytana w ramach akcji czytelniczej #TRYSCIFI – szczegóły w zakładce Wyzwania.
Autor: Arkadij
Strugacki, Borys Strugacki
Tytuł: Trudno być Bogiem.
Drugi najazd Marsjan
Tłumaczenie: Irena Piotrowska
Seria: Z Kosmonautą
Wydawnictwo: Czytelnik
Liczba stron: 270
Data wydania: 1983
Zupełnie nie moje klimaty czytelnicze, ale recenzja bardzo ciekawa.
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
UsuńCzytałem "Piknik na skraju drogi" strugackich. Nawet nie pamiętam, ale chyba był dobry w miarę.
OdpowiedzUsuńPo recenzowaną książkę chetnię sięgne, gdy znajdę okazje z dobrą ceną.
dziekuje pozdrawiam zapraszam do mnie
Piknik też czytałam, to chyba najbardziej znana powieść Strugackich. To wydanie to tylko w antykwariacie, ale na rynku jest wydanie zbiorcze dzieł Strugackich od Prószyńskigo.
Usuń