Tajemny świat Istot z Głębin – „Widma nad Innsmouth” (recenzja)

 

Widmo nad Innsmouth to jedno z najbardziej znanych opowiadań H. P. Lovecrafta. Posępne miasteczko w Nowej Anglii o którym krążą przerażające opowieści, deformacje mieszkańców, przedziwny kult Dagona przywieziony ponoć z zamorskich wypraw – to wszystko buduje klaustrofobiczną atmosferę utworu. I wreszcie zakończenie, w którym bohater przekonuje się, że zew Innsmouth jest znacznie silniejszy niż mu się wydawało, a Istot z Głębin nie da się pokonać. Wydawnictwo Vesper opublikowało drugą książkę z cyklu Kroniki Arkham. Są to zbiory tekstów zainspirowanych dokonaniami H. P. Lovecrafta, w tym konkretnym przypadku właśnie Widmem nad Innsmouth.

Massachusetts to dziwny i stary region, pełen odizolowanych od świata zakątków i społeczności rozsianych pośród wzgórz, na obrzeżach mokradeł i między lasami tak starymi, że tylko archeolodzy i eksperci w tej dziedzinie potrafią oszacować ich wiek; to stan, którego odleglejsze krańce i obszary jakby uległy zapomnieniu (B. Cooper Za rafą, s. 108).

Na początku Widm nad Innsmouth, książki pod redakcją Stephena Jonesa, zamieszczono tekst H. P. Lovecrafta, a po nim szesnaście opowiadań różnych autorów, którzy na swój sposób przetwarzają zawarte w oryginale koncepcje. Istoty z Głębin oraz czciciele Dagona nie są znani tylko w portowym mieście w Nowej Anglii, lecz także w wielu innych miejscach na kuli ziemskiej. Ludzkość nie ma w starciu z nimi większych szans, bowiem czas zawsze będzie grał na naszą niekorzyść. Widma nad Innsmouth to zbiór bardzo nierówny. Oprócz klimatycznych, wciągających tekstów, znalazły się tu też opowiadania nijakie, a nawet zwyczajnie nudne.

Najciekawsze są dla mnie te teksty, które mają niepokojący, klaustrofobiczny klimat, a do tego potrafią dorzucić własne cegiełki do mitologii Cthulhu. Tak jest w przypadku Daoine Domhain Petera Tremayne’a. Autor łączy Istoty z Głębin z mitologią irlandzką. Tym samym stają się one częścią znanych religii, jednak ludzie zapomnieli już, co tak naprawdę przekazują stare opowieści. Podobnie jak w wielu innych opowiadaniach, okazuje się że od powiązań z Innsmouth (a właściwie od Istot z Głębin) nie da się uciec. Tremayne zadbał też o szczegóły – kulminacja koszmaru następuje w czasie święta Beltane, wymagane są ofiary, a te niuanse współgrają z tym, co można wyczytać w oryginalnym Widmie nad Innsmouth. Moje ulubione opowiadanie. Na podobnych założeniach oparte jest także Przejście Adriana Cole’a. Znów mamy przodka powiązanego z Innsmouth, szeroki zakres działalności Istot z Głębin i ofiary z ludzi, dodatkowo wzbogacone o motyw miłości ojcowskiej, który trochę mi jednak w tym opowiadaniu zgrzyta. Trudno uwierzyć w postępowanie ojca bohatera, który dużo poświęcił dla Dagona i nagle, ot tak, zrezygnował. 

Deepnet Davida Langforda przedstawia nowe życie Innsmouth, które dostało dzięki rozwojowi informatycznemu. Istoty z Głębin może i są pradawne, ale potrafią opracować strategię pozwalającą im działać poprzez nowoczesne technologie. Produkowane w Innsmouth programy nie tylko sączą propagandę poprzez gry komputerowe pokazujące życie w przyjaźni z podwodnymi żabimi stworami, ale i deformują korzystających z nich ludzi. Tekst oprócz ciekawego wyjściowego pomysłu, ma też odpowiedni klimat.

Nieco podobne podejście do prozy Lovecrafta wybrał Brian Stableford w Dziedzictwie Innsmouth. Początkujący naukowiec na prośbę przyjaciółki wywodzącej się z tego miasteczka ma opracować genom tutejszych mieszkańców. Racjonalizacja ponurych legend ma pomóc borykającym się z deformacjami mieszkańcom. Dobrym pomysłem jest wprowadzenie Gideona Sargenta, jednego z mieszkańców o rybim wyglądzie. Wbrew powierzchowności jest niezwykle empatycznym bohaterem, który stara się walczyć z niszczącym wpływem Innsmouth.

Jakże my głupim jesteśmy gatunkiem i jakże żałośnie niemądrym, jeśli sądzimy, że przewyższamy inteligencją inne istoty, i uważamy się za rasę „wybraną”. Co za arogancja – co za ignorancja! Jakże infantylni umysłowo jesteśmy w porównaniu z… (P. Tremayne, Daoine Domhain, s. 327).

Ciekawym opowiadaniem jest także Grobowiec Pryskusa Briana Mooney’a. Rozszerza ono wpływy Istot z Głębin nie tylko o miejsce (główna akcja dotyczy hrabstwa Sussex), ale przede wszystkim o czas, ponieważ sięga aż do starożytnego Rzymu. W tej opowieści z narastającym napięciem wybrzmiewają mocno dwie rzeczy: miałkość człowieka wobec potęgi pradawnych istot i przekonanie, że nigdy nie da się ich pokonać, ponieważ czas będzie zawsze stał po ich stronie.  

Także Brian Lumley w Dzwonie Dagona ukazuje miejsce w Anglii, gdzie już przed wiekami czczono Istoty z Głębin oraz Dagona. Zgrabnie miesza motyw nawiedzonego domu, zew Innsmouth, któremu nie sposób się oprzeć oraz legendy o zatopionych miastach i biciu dzwonu, które zwiastuje nieszczęście. Na podobnej mieszance motywów – zew Innsmouth oraz wioska na wybrzeżu Anglii związana z Istotami z Głębin – bazuje Widok na morze Michaela Marshalla Smitha. Klimat tego opowiadania sprawia, że bardzo przyjemnie się je czyta.

Natomiast Za rafą Basila Coopera to tekst, który bardziej skupia się na odtwarzaniu klimatu niż dokładaniu nowych elementów do mitów Cthulhu. I wychodzi mu to całkiem nieźle, tak że spokojnie można traktować to opowiadanie jako ciąg dalszy Widma nad Innsmouth. Istoty z Głębin realizują kolejny element swojego planu i sięgają po Arkham. Nie brakuje złowieszczych znaków ani mrocznych miejsc Cooper kreuje Istoty z Głębin na potężniejsze i obdarzone wieloma zdolnościami.

Teraz przejdźmy do tekstów, które podobały mi się znacznie mniej. Kościół na High Street Ramsey’a Campbella sam w sobie nie jest zły, ale z uwagi na podejmowaną tematykę raczej nie powinien znaleźć się w zbiorze inspirowanym Widmem nad Innsmouth. Bliżej mu do Zgrozy w Dunwich. Powrót do Innsmouth  Guy’a N. Smitha to tekst leniwy, który zapewne w zamyśle po fazie odtwarzającej twórczość Cienia z Providence miał zaskoczyć czytelnika twistem na końcu. Tyle że dla mnie ten twist nie był zaskakujący. Niezbyt ciekawie wypada też Złoto Innsmouth Davida A. Suttona, opowieść o człowieku, który wierzy w skarby ukryte w portowym miasteczku. Opowiadanie nie broni się ani oryginalną fabułą ani kreowaniem niepokojącego klimatu.

Jack Yeovil w Grubej rybie próbował połączyć Lovecrafta z Chandlerem. Wyszło nieciekawie i nudno. Podobnie jak Powrót do domu Nicholasa Royle’a w którym Istoty z Głębin zostały sprowadzone do metafory, a akcja opowiadania toczy się w Rumunii tuż po upadku Ceausescu. Nie podobały mi się też opowiadania Zostały tylko buty D. F. Lewisa i Za kwadrans trzecia Kima Newmana. Oba są krótkie, ale brakuje im ciekawego, zapadającego w pamięć konceptu. Nieprzekonująco wypadł także Neil Gaiman w To tylko znowu koniec świata. Teoretycznie jest tu niezły pomysł wyjściowy, z wprowadzeniem do Innsmouth innych istot nadprzyrodzonych, ale brakuje ciekawego rozwinięcia.

Widma nad Innsmouth są bardzo nierówną antologią. Jeżeli jednak lubicie twórczość H. P. Lovecrafta, możecie się skusić, bo jest tu kilka ciekawych tekstów. Warto też wspomnieć o pięknym wydaniu, ale Vesper przyzwyczaił nas już do tego, że wie, jak robić to dobrze.  

Tekst powstał we współpracy z wydawnictwem Vesper.

Tytuł: Widma nad Innsmouth. Kroniki Arkham (Widmo nad Innsmouth, Za rafą, Gruba ryba, Powrót do Innsmouth, Przejście, Zostały tylko buty, Kościół na High Street, Złoto Innsmouth, Daoine Domhain, Za kwadrans trzecia, Grobowiec Pryskusa, Dziedzictwo Innsmouth, Powrót do domu, Deepnet, Widok na morze, Dzwon Dagona, To tylko znowu koniec świata)

Redakcja: Stephen Jones

Tytuł oryginalny: Shadows Over Innsmouth

Tłumaczenie: Maciej Płaza, Maciej Wacław, Janusz Ochab, Lesław Haliński, Maciej Machała

Wydawnictwo: Vesper

Liczba stron: 650

Data wydania: 2022

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Tylko marzyciele mogą uratować światy – Laini Taylor „Muza Koszmarów”

Z bezmiaru eonów wypełzają – „Koszmary” H. P. Lovecraft, Hazel Heald

Królowa zrodzona z rycerskich marzeń – Feliks W. Kres „Pani Dobrego Znaku” (recenzja)

Tylko metal ocali świat – Grady Hendrix „Sprzedaliśmy dusze” („We Sold Our Souls ”)

Los jest nieubłagany – Bernard Cornwell „Excalibur”