O zgubnych skutkach kupna pióra – Michał Gołkowski „Moskal”
„Moskal” to moje pierwsze spotkanie z
prozą Michała Gołkowskiego. Przypadkowe zresztą. Gdybym nie dostała tej książki
w prezencie, to nie zdecydowałabym się na zakup, a na wypożyczenie – być może.
Wiecie, ta gangsterska okładka nie bardzo do mnie przemawia. Ale szukając na
półce czegoś do przeczytania, mój wzrok padł na „Moskala”. Trafiony, zatopiony,
czytam.
Warszawa,
schyłek komunizmu. Artur Wiktorowicz pracuje w fabryce samochodów na Żeraniu.
Ma żonę i dwójkę dzieci. Uczestniczy w zakładaniu związków zawodowych i liczy,
że skorzysta na przemianach w ojczyźnie, które już widać za rogiem. Szary
człowiek, jakich wielu.
Pewnego
dnia zaczepia go pijaczek i proponuje, by kupił pióro. Piękny przedmiot za
wyjątkowo niską cenę. Artur ulega pokusie. Szybko orientuje się, że sprzedawca
pióra go śledzi, ale nie dowiaduje się dlaczego, gdyż menel ginie w wypadku na
jego oczach.
Życie
i charakter Artura powoli, ale nieubłaganie zaczyna się zmieniać, gdy w jego
głowie rozlega się tajemniczy, władczy głos. Zasady i wartości, które wcześniej
były dla niego ważne, odchodzą w zapomnienie. Liczy się tylko władza.
„Moskal”
jest historią upadku jednego człowieka przedstawioną na tle sugestywnie
zarysowanych przemian ustrojowych w Polsce. Fantastyki jest tu niewiele, choć
całą akcję nakręca niezwykłe pióro i wyjaśnienie zagadki, do kogo ono należało.
Gołkowski bazuje na świetnie znanej historii o tym, jak opętany artefakt
zmienia duszę człowieka. Ale wykorzystuje ją w sposób niezwykle oryginalny, tak
że złapanie tej nici interpretacyjnej trochę mi zajęło.
Podoba
mi się także klamra konstrukcyjna – takie przedmioty jak pióro są obdarzone
własną wolą i nie można się ich pozbyć tak łatwo. Zawsze znajdą nowego właściciela
– niczym pierścień Saurona. „Moskal” to tylko opowieść o jednym człowieku, ale
z pewnością nie jedynym, który uległ podszeptom pióra.
To jest Rosja, tego się umysłem nie ogarnie. M. Gołkowski, „Moskal”, s. 162.
Nawet
gdybym nie wyczytała na okładce, że Gołkowski jest rusofilem i rusofobem, to i
tak nie miałabym co do tego wątpliwości po lekturze książki. Już sam tytuł
zobowiązuje. Zresztą droga Artura i przybrany pseudonim to także kolejny etap wyrzeczenia
się wartości rodzinnych i patriotycznych, gdyż bohater wywodzi się z rodziny
bojowników o wolność Polski.
Pierwsza
część książki zaciekawiła mnie bardziej niż druga. Była lepiej skonstruowana – zawiązanie
akcji i kolejne etapy dochodzenia Artura do władzy, wykorzystywanie i
porzucanie sojuszników, łamanie moralnych barier. Większą rolę odgrywali także
bohaterowie drugoplanowi – rodzina i przyjaciele Artura. W drugiej części zabrakło
mi precyzji w poprowadzeniu linii fabularnej i wyrazistych bohaterów na drugim
planie. Bohaterowie pojawiali się niczym króliki z kapelusza i znikali, fabuła
przeskakiwała między wątkami – coś tutaj nie zagrało.
„Moskal”
to proza brutalna, przedstawiające świat bez upiększeń. Morderstwa, rozmowy
pełne wulgaryzmów, seksualne orgie, ciemne interesy – znajdziecie tutaj to
wszystko, a nawet jeszcze więcej. Dlatego nie jest to książka dla czytelników
zbyt wrażliwych i niepełnoletnich. O nie, proza Gołkowskiego jest dla
dorosłych.
Moje
wrażenia po „Moskalu”? Do zachwytów mi daleko. To nie jest typ prozy, którą
preferuję. Ja w ogóle nie przepadam za opowieściami o gangsterach, może dlatego
druga część książki podobała mi się mniej. No i oczekiwałam więcej fantastyki,
więc tu się zawiodłam.
Plusem
jest na pewno kreacja głównego bohatera i jego ewolucja przedstawiona na dobrze
nakreślonym tle przemian w Polsce.
A
jak mnie kto zapyta: „Pani, kup pani pióro”, to wezmę nogi za pas.
Autor: Michał Gołkowski
Tytuł: „Moskal”
Wydawnictwo: Fabryka Słów
Liczba stron: 480
Data wydania: 2016
Komentarze
Prześlij komentarz