Podsumowanie 2018 roku


Jak zwykle, ani się obejrzałam, a dwanaście miesięcy minęło jak z bicza strzelił i przyszedł czas na pisanie rocznego podsumowania. Nie jestem dobra w liczeniu cyferek i statystyce, ale od czego jest niezawodne w takich sprawach Goodreads.
W 2018 roku przeczytałam 52 książki (dokładnie tyle, ile założyłam sobie w wyzwaniu na Goodreads), co jest zgodne z moją normą w ostatnich latach. W przeliczeniu na strony daje to 23 755 stron (jak sprawdziłam w ubiegłorocznym podsumowaniu, że różnica między tym rokiem a poprzednim to, uwaga, całe 33 strony, to aż się zdziwiłam). Przeciętna grubość książki to 457 stron, co jest zgodne z moimi preferencjami, bo zdecydowanie wolę historie, które pochłoną mnie na dłużej.
Najcieńszą książką, jaką przeczytałam w zeszłym roku, był Wielki Gatsby F. Scotta Fitzgeralda, a najgrubszą Mgły Avalonu Marion Zimmer Bradley. Spośród książek, które przeczytałam w 2018 r., największą popularnością na Goodreads cieszył się wspomniany już Wielki Gatsby, a najmniejszą Książę Łukasza Czeszumskiego i 2 miliony za Grunwald Joanny Jodełki.

Najlepsze książki 2018 roku:
1. Dan Simmons Terror
Jeżeli w zeszłym roku trochę się martwiłam, że nie trafiam na książki, które potrafią mnie absolutnie pochłonąć i wyciągnąć z rzeczywistości, to po lekturze Terroru zmieniam zdanie. Doskonała powieść, która nie ma żadnych wad i od pierwszych stron oczarowała mnie niezwykłym, niepokojącym klimatem. Statki uwięzione w lodzie, potwór, nadciągająca polarna noc, kolejne tragedie dotykające ekspedycję Franklina i gasnąca nadzieja na ratunek. A wszystko to oddane w niezwykle sugestywny sposób. Atmosfera gęstnieje, a w ludziach budzą się demony wcale nie mniej groźne od bestii czającej się w pobliżu. Wciągająca, przejmująca i mrożąca krew w żyłach lektura, od której nie mogłam się oderwać.
Pełną recenzję przeczytacie TUTAJ

2. Brandon Sanderson Dawca Przysięgi i Bezkres magii
Trochę ponarzekałam w recenzji na Dawcę Przysięgi, ale mam wobec prozy Sandersona bardzo wysokie oczekiwania i gdy pierwsze emocje opadły, to jednak stwierdzam, że to znakomite fantasy. Znajdziecie w nim to, co cenię u Sandersona najbardziej – fascynujących bohaterów, kreację niezwykłego świata, którego bogactwo rozrasta się z każdym tomem i epickość. Akcja rozpędza się długo, ale finał jest piorunujący. 
Zawsze mam problem z oceną zbiorów opowiadań, bo nigdy nie trzymają one jednego poziomu. Ale Bezkres magii zawiera takie cudeńka jak Dusza cesarza czy Cienie dla Ciszy w lasach Piekła, których grzechem byłoby nie polecić. Sanderson w najlepszym wydaniu.
Pełną recenzję Dawcy Przysięgi znajdziecie TUTAJ a Bezkresu magii TUTAJ

3. Marion Zimmer Bradley Mgły Avalonu
I to jest dopiero numer. Bo niby prowadzę comiesięczne podsumowania, ale jakoś Mgły Avalonu się do nich nie załapały. Zupełnie nie wiem, jak to się stało, ale w corocznym podsumowaniu oddaję książce sprawiedliwość. Jeżeli ktoś interesuje się legendami arturiańskimi, musi Mgły Avalonu przeczytać. Cała historia przedstawiona jest z innej, kobiecej perspektywy – głównie Morgiany Czarodziejki. Nieco inne ujęcie legend, kilka znakomitych pomysłów – m. in. wątek Merlina i Nimue. Polecam.

4. Agnieszka Hałas Dwie karty
Niezwykle obiecujące rozpoczęcie cyklu Teatr Węży. Uniwersum Zmroczy to świat jaki lubię – podnoszący się po katastrofie, pełen tajemnic, mitologicznych nawiązań i z intrygującym głównym bohaterem. Jestem pewna – chcę więcej.
Pełną recenzję przeczytacie TUTAJ

5. Margaret Atwood Grace i Grace, trylogia Maddaddam
W tym roku przeczytałam trzy książki Atwood i wszystkie zrobiły na mnie wrażenie. Maddaddam to przerażająca wizja przyszłości. Przerażająca głównie dlatego, że tak naprawdę bardzo niewiele dzieli ludzkość od tego, by się ziściła. Jak zwykle u tej pisarki bywa, sporo tu o prawach kobiet oraz ekologii. Grace i Grace to nieco inna powieść, rekonstrukcja prawdziwej historii nastoletniej morderczyni, która wiernie oddaje ducha epoki. Autorka bawi się obecnymi od lat w literaturze kliszami na temat kobiecości – anioła i demona. Czytajcie Atwood.
Pełną recenzję Grace i Grace znajdziecie TUTAJ Roku Potopu TU a MaddAddam TUTAJ


Najlepsze seriale 2018 roku:
1. Dark
Jeden z najlepszych seriali, jakie kiedykolwiek obejrzałam. Mroczna, niepokojąca historia, z mocnym posmakiem tajemnicy, osadzona w klimacie znanym ze skandynawskich kryminałów. Świetnie nakreśleni bohaterowie i skomplikowana sieć relacji między nimi. Jedna z największych zagadek ludzkości – podróż w czasie – wpleciona w piętrową i inteligentną fabułę. 
Pełną recenzję przeczytacie TUTAJ

2. Terror
Ekranizacja prozy Dana Simmonsa. To jeden z tych seriali, który oglądałam z zapartym tchem, mimo iż wiedziałam, co się wydarzy. Nie ma tu wartkiej akcji, ale jest niezwykle posępna atmosfera, która mocno oddziałuje na widza. W białym piekle bohaterowie zostają poddani okrutnym doświadczeniom Serial jest przede wszystkim opowieścią o tym, jak zachowują się ludzie postawieni w ekstremalnej sytuacji i desperacko walczący o przetrwanie. Terror pokazuje nam cały wachlarz reakcji, a dwa bieguny Goodsir, reprezentujący jasną stronę ludzkiej duszy i Hickey, człowieczy mrok, o którym na co dzień wolimy nie myśleć. Zimno, głód, choroby, brak nadziei na ratunek, a do tego bestia czająca się tuż obok. Musicie obejrzeć.  
Pełną recenzję przeczytacie TUTAJ

3. The Expanse – sezon 3
W zeszłym roku The Expanse był moim serialowym ulubieńcem i z przyjemnością donoszę, że trzecia odsłona utrzymuje bardzo wysoki poziom. To porywająca, epicka opowieść, w której znalazło się miejsce zarówno na dywagacje o ludzkiej naturze, jak i bitwy toczone w kosmosie. Ludzkość zetknęła się z nieznanym, które przeraża, ale także fascynuje. Ale i tak tym, co wywołuje emocje w serialach i przykuwa uwagę widzów są bohaterowie – a stare i nowe twarze w trzecim sezonie The Expanse są niezmiernie intrygujące. Jeżeli jeszcze nie widzieliście tego serialu, to najwyższy czas nadrobić zaległości. Zdaje się, że na naszych oczach rodzi się klasyka gatunku.
Pełną recenzję przeczytacie TUTAJ

4. W pułapce
Tym razem serial kryminalny wyprodukowany w Islandii. Nordic noir w najlepszym wydaniu. Morderstwo, małe miasteczko, grupa podejrzanych, odcięcie od świata i sprawa, której korzenie tkwią w przeszłości. To wszystko było, ale w przemyślanej intrydze, którą zafundowali nam twórcy, jest jednak pewna świeżość. To historia skomplikowana, ale logiczna, bez nieprawdopodobnych zbiegów okoliczności. Do tego zgrabnie dodano walkę o władzę, nielegalne interesy, a wreszcie osobiste tragedie i traumy. Niesamowity klimat i zimno, które przenika aż do szpiku kości.
Pełną recenzję przeczytacie TUTAJ

5. Amerykańscy bogowie
Ekranizacja prozy Neila Gaimana. Dzieło Bryana Fullera ma charakterystyczny styl, który być może nie każdemu przypadnie go gustu, ale mnie w tym serialu kupił całkowicie. To czarująca formą baśń, której istotą jest walka o duszę Ameryki między starymi bogami, przywleczonymi na nowy kontynent z różnych stron świata, oraz nowymi – mediami, którym poświęcamy nasz czas i uwagę. No i absolutnie cudowny Ian McShane jako pan Wednesday.
Pełną recenzję przeczytacie TUTAJ

Na blogu i w okolicach
W 2018 r. napisałam 64 posty. Poza tym udało mi się zrealizować noworoczne postanowienie o publikowaniu comiesięcznych podsumowań i zamierzam w tym roku je kontynuować. Zmienił się także szablon bloga, co u mnie jest wydarzeniem, bo nie zdarza się zbyt często, a ostatni był ze mną już od trzech lat. Zależało mi na prostocie oraz przejrzystości i mam nadzieję, że tak jest. Wprowadziłam też zmiany w samym sposobie zapisu tekstu, także z myślą o tym, by był bardziej przejrzysty i estetyczny.

Wzięłam udział w dwóch wyzwaniach czytelniczych: Tropem fantastycznych postaci wymyślonym przez Wiedźmę z bloga Wiedźmowa głowologia oraz Czytamy klasykę Kirimy z bloga Misie czytanie podoba Obu nie ukończyłam, ale zabrakło mi niewiele. Przeczytałam trzy książki zaliczane do klasyki literatury, a w jedenastu tropiłam fantastyczne stworzenia.

Najpopularniejsze posty w tym roku:
  książkowy: recenzja Proximy Stephena Baxtera


Moje konto na Instagramie żyje i ma się dobrze. Często tam zaglądam, co nawet dla mnie jest zaskakujące, bo systematyczność nie jest moją najmocniejszą stroną. Ale odkryłam, że jeżeli dbam o odpowiedni zapas zdjęć, to jest całkiem nieźle. Poza tym chyba mogę się już uznać za stuprocentowego instagramowca, bo coraz częściej patrzę na coś i myślę: „Ej, to by świetnie wyglądało na zdjęciu” ;)
Za to do Facebooka jakoś nie mogę się przekonać i ograniczam się do wrzucania linków z bloga.

A co w Nowym Roku?
Moja blogowa podróż będzie trwać nadal, o ile oczywiście na horyzoncie nie pojawią się nieprzewidziane okoliczności. Nie mam jakichś sprecyzowanych planów czytelniczych. Na pewno w 2019 roku chcę przeczytać coś z twórczości Bernarda Cornwella, bo to naprawdę wstyd, żeby tyle się zabierać za twórczość jednego pisarza. Drugie postanowienie to czytanie książek, które już mam na półkach. Jak to wyjdzie, czas pokaże.

Przed nami Nowy, zupełnie świeżutki, Rok. Oby zapełnił się świetnymi lekturami i zapadającymi w pamięć serialami, czego sobie i Wam życzę.

Szczęśliwego Nowego Roku!

Komentarze

  1. "Terror" to jest świetna książka, pełna zgoda. Dla mnie miała jedną wadę - ja się wkręcałam chyba ze 150 stron ;) Muszę obejrzeć serial! Za Sandersona jakoś się zabrać nie mogę (czytałam tylko "Z mgły zrodzonego" i drugą część)... O, a Dark mi jakoś nie siedział, przerwałam chyba po dwóch odcinkach z zamiarem, że jeszcze wrócę, ale nie wróciłam.
    Zaczytanego nowego roku! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj tam, oj tam, cóż to jest 150 stron ;) A serial koniecznie obejrzyj, jest trochę zmian, ale klimat przedni. Jeżeli chodzi o prozę Sandersona, to akurat "Z mgły zrodzonego" nie czytałam, więc mnie wyprzedziłaś :) A może do "Dark" wrócisz jak będzie drugi sezon? Bo to ponoć już niedługo.

      Zaczytanego 2019!

      Usuń
  2. W topkach Simmons, Sanderson... tego należało się spodziewać. :D

    Wspaniałego i zaczytanego 2019! :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jestem okropnie przewidywalna ;) Ale co zrobić, jak dwaj panowie S. piszą tak wspaniale?

      Zaczytanego 2019!

      Usuń
  3. Gratuluję udanego roku i trzymam kciuki za Twoje postanowienia :) Wszystkiego najlepszego w nowym roku!

    OdpowiedzUsuń
  4. Z Twoich najlepszych znam tylko Sandersona, a Bezkres Magii połowicznie, bo go jeszcze nie skończyłam. Za to całą resztę mam w planach, więc jest dobrze. :D Największy wyrzut sumienia to Terror. Ale spokojnie do niego dojdę, mam zamiar zaliczyć wszystko od Dana Simmonsa, co mi wpadnie w ręce. :) Z seriali chyba wezmę się za Expanse... :D Dark kiedyś próbowałam, ale jakoś nie mogę skończyć tego pierwszego odcinka. :)
    Wszystkiego dobrego w Nowym Roku!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I to jest prawidłowa postawa. Simmonsa bierz w ciemno :) "The Expanse" polecam jak najbardziej, a co do "Dark" - szkoda, ale nie każdemu musi się podobać.

      Wszystkiego dobrego w Nowym Roku!

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Niech was Pustka pochłonie – „The Originals” sezon 4

Pożegnanie z braćmi Winchester – recenzja 15 sezonu „Supernatural”

Kosmos już nigdy nie będzie taki sam – „The Expanse”

Co poszło nie tak w serialu „Przeklęta” („Cursed”)

Mroczny świat elfów – Holly Black „Okrutny książę”